Mateusz Rutkowski
Konstytucja o liturgii świętej Soboru Watykańskiego II oznajmia, że „Chrystus jest obecny w ofierze Mszy Świętej tak w osobie celebrującego […], jak zwłaszcza pod postaciami eucharystycznymi. Jest obecny swoją mocą w sakramentach, tak że gdy ktoś chrzci, sam Chrystus chrzci. Jest obecny w swoim słowie, bo gdy w Kościele czyta się Pismo Święte, On sam przemawia. Jest obecny, gdy Kościół modli się i śpiewa psalmy, gdyż On sam obiecał: «Gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich» (Mt 18,20)” (KL 7). Rozpoczynamy liturgię eucharystyczną, w której Chrystus jest obecny na pewno. My także postarajmy się być obecni sercem i umysłem, a nie tylko ciałem, żeby doznać radości z realnego spotkania z Jezusem.
Warto wykorzystać chwile powodzenia, aby zapewnić sobie spokojną i bezpieczną przyszłość. Słowo Boże przypomina jednak o tym, że inwestycje nie mogą ograniczać się tylko do najbliższych miesięcy i lat. Wszelkie wysiłki, aby zapewnić sobie wspaniałe jutro, wcześniej czy później okażą się nieskuteczne i próżne. Jezus przeciwstawia im lokatę, którą można założyć u Boga. Dobra, które gromadzę, przemijają, a dobro, które czynię, trwa na wieki. Dobra, które posiadam, pozostają na ziemi. Dobro uczynione przekracza granice śmierci.
Dla tych, którzy podejmują wysiłek budowania swojego „świata ducha”, jedną z ciekawszych i najbardziej godnych polecenia „wysokooprocentowanych lokat” jest modlitwa. To ona stanowi o kształcie naszej wiary. Jezus, najlepszy Nauczyciel modlitwy, prowadzi nas nieustannie do uwielbienia Ojca. W modlitwie „Ojcze nasz” uczy, że Bóg Ojciec przychodzi nieustannie z pomocą do swoich dzieci, aby zaspokoić ich najgłębsze potrzeby i pragnienia. Złóżmy je także przed Nim w czasie dzisiejszej Eucharystii, szczególnie w wypowiadanych słowach Modlitwy Pańskiej.
ezus Chrystus jest naszym Panem. Lecz On niczego nam nie nakazuje. Jezus nas zaprasza − do szukania dobra, do modlitwy, na Mszę Świętą. Każdego dnia otrzymujemy dziesiątki albo setki Jego zaproszeń. Niektórych nie zauważamy, niektórych nie przyjmujemy. Gdy przychodzę na Mszę Świętą, to mam pewność, że przynajmniej jedno zaproszenie Pana Jezusa przyjąłem i realizuję. Wtedy mogę sobie wyobrazić radość całego Nieba!
Eucharystia jest szkołą miłości, podczas której uczymy się, jak możemy służyć Bogu i dostrzegać w drugim człowieku obraz Boga. Ona leczy nasze zranienia i uzdrawia z różnych chorób życiowych, abyśmy mogli stać się współczesnymi samarytanami dla każdego człowieka, którego Pan postawi na naszej drodze.
W epoce średniowiecza uciekinier, gdy chronił się w kościele, był nietykalny, to był azyl. Pośród codziennej gonitwy i wyścigu z czasem i z ludźmi niedzielna Msza Święta staje się dla nas upragnionym azylem. Niezależnie od tego, co dzieje się w świecie, w moim kraju, we mnie, zawsze gdzieś jest odprawiana Msza Święta. Tam mamy pewność Bożej obecności. Tam jest nasze schronienie i nasz Dom.
Każdy dzień przynosi nam mnóstwo zdarzeń: spotkania, rozmowy, problemy. Gdy przychodzimy na Mszę Świętą, wciąż myślimy o tym, co przeżyliśmy. Często dopiero w połowie liturgii zauważamy, gdzie jesteśmy. Dlatego dobrze jest przyjść do kościoła wcześniej, przed Mszą Świętą, i poprosić Ducha Świętego, aby uporządkował nasze myśli i pomógł nam się skupić.
Kapłan na początku Mszy Świętej całuje ołtarz. Jest on symbolem Jezusa Chrystusa, którego kapłan wita w tym geście. Ten ołtarz będzie miejscem uobecnienia tajemnicy Eucharystii. Tu Jezus złoży siebie w Ofierze. Stąd będzie nas karmił swym Ciałem i Krwią. Ołtarz przypomina nam o tym, że Msza Święta jest Ofiarą Jezusa i Ucztą. Tu nasz Pan umiera i zmartwychwstaje.