Odrzucenie Boga – dramatem człowieka. W przeżywanym niedawno okresie Bożego Narodzenia trzykrotnie czytaliśmy w liturgii Prolog Ewangelii św. Jana, który jest poetyckim wyrażeniem wiary pierwotnego Kościoła, że Jezus Chrystus jest prawdziwym Synem Bożym, Słowem, które stało się Ciałem. Najboleśniejszymi słowami zapisanymi w Prologu jest fragment mówiący o tym, że Słowo przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Opis nawiedzin Jezusa w rodzinnym Nazarecie jest tego potwierdzeniem. Jednak pozostaje aktualnym pytanie – dlaczego nie przyjęto Jezusa? Czy ten dramat nie powtarza się i dzisiaj?

 

LITURGIA SŁOWA

Liturgia słowa

Kolekta: Panie, nasz Boże, spraw, abyśmy chwalili Ciebie z całej duszy i szczerze miłowali wszystkich ludzi.  Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, † który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

PIERWSZE CZYTANIE (Jr 1, 4-5. 17-19)

Prorok Jeremiasz był – jeśli można tak stwierdzić – prorokiem przegranym. Jego życie naznaczone zostało wieloma przeciwnościami takimi jak aresztowania czy wyroki śmierci. Głos proroka miał być ostatnim ostrzeżeniem przed zbliżającą się katastrofą – niewolą babilońską. Był przegrany jedynie pozornie – nawoływania Jeremiasza początkowo nie zostały wysłuchane przez naród, lecz dzięki jego działalności Izrael zachował wiarę oraz nadzieję na odrodzenie.

Bóg kieruje do proroka Jeremiasza niezwykłe słowa: „zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię…” – jest to wołanie Boga miłującego, którego uwaga koncentruje się na człowieku. Konkretnym, znanym z imienia, czyli poznanym do głębi. Tradycja Kościoła wołanie po imieniu traktuje jako „poznanie istoty, tożsamości osoby i sens jej życia” (KKK 203). Podobnie jest i w tym przypadku: Bóg pokazuje Jeremiaszowi, że zna go „od podszewki”.

Dzięki scenie powołania Jeremiasza możemy przypomnieć sobie o niezwykłym przywileju człowieka: byciu w centrum zainteresowania Trójcy. Co więcej, Bóg nie interesuje się nami jako istotami ludzkimi, lecz jako kimś więcej. Jego wiedza o nas nie ogranicza się tylko do poznania intelektualnego. Bóg zna naszą wolę oraz wrażliwość (por. Ps 139, 13). On znał nas przed narodzeniem, wiedział, do czego jesteśmy przeznaczeni.

Na taki dar możemy odpowiedzieć naszą gotowością do pójścia za Bogiem. Przykładem na tej drodze niech będzie prorok Jeremiasz, który pozwolił się prowadzić Bogu. W jaki sposób? Zechciał być nadal w centrum Bożego zainteresowania (Jr 1, 19b). Nawet wtedy, gdy przyszło mu cierpieć, gdy wydawało się, że przegrał. Pozostał on twierdzą warowną, kolumną żelazną i murem ze spiżu przeciw całej ziemi…


Czytanie z Księgi proroka Jeremiasza

Za panowania Jozjasza Pan skierował do mnie następujące słowo: «Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię, prorokiem dla narodów ustanowiłem cię.
Ty zaś przepasz biodra, wstań i mów wszystko, co ci rozkażę. Nie lękaj się ich, bym cię czasem nie napełnił lękiem przed nimi.
A oto Ja czynię cię dzisiaj twierdzą warowną, kolumną żelazną i murem ze spiżu przeciw całej ziemi, przeciw królom judzkim i ich przywódcom, ich kapłanom i ludowi tej ziemi.
Będą walczyć przeciw tobie, ale nie zdołają cię zwyciężyć, gdyż Ja jestem z tobą – mówi Pan – by cię ochraniać».

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY (Ps 71 (70), 1-2. 3-4a. 5-6b. 15ab i 17)

W języku polskim funkcjonuje takie powiedzenie: „jak trwoga, to do Boga”. Jest to bardzo życiowe przysłowie, ponieważ nierzadko odwołujemy się do Pana jako naszej ostatniej instancji, szczególnie w momentach rzeczywiście poważnych, ale również i w tych mniej. Generalnie jest to dobry odruch, gdy kierujemy nasze myśli ku Bogu i traktujemy Go jako Tego, który może nas wybawić z kłopotów. Jednak warto o tym pamiętać również, gdy osiągamy sukcesy albo, gdy trwamy w spokoju, gdy wszystko toczy się jak powinno.

Taką postawę przedstawia nam Psalm 71. Jest to modlitwa starca, który woła do Boga w chwili strapienia. Jednak jego krzyk nie jest wynikiem przypomnienia sobie w ostatniej chwili, że jest Dobry Ojciec, który przychodzi nam z pomocą, ale aktem dojrzałej wiary. Psalmista woła dwukrotnie, że ufa Panu od młodości, a także od młodości głosi Jego cuda (por. Ps 71, 5. 17).

Refren psalmu responsoryjnego brzmi: „Będę wysławiał pomoc Twoją, Panie” – są to słowa człowieka dojrzałego w wierze, który nie działa w myśl przytoczonego wcześniej powiedzenia. Jest to zawołanie osoby świadomej działania Boga w jej życiu.

Refren: Będę wysławiał pomoc Twoją, Panie.

W Tobie, Panie, ucieczka moja, *
niech wstydu nie zaznam na wieki.
Wyzwól mnie i ratuj w Twej sprawiedliwości, *
nakłoń ku mnie swe ucho i ześlij ocalenie.

Refren: Będę wysławiał pomoc Twoją, Panie.

Bądź dla mnie skałą schronienia *
i zamkiem warownym, aby mnie ocalić,
bo Ty jesteś moją opoką i twierdzą. *
Boże mój, wyrwij mnie z rąk niegodziwca.

Refren: Będę wysławiał pomoc Twoją, Panie.

Bo Ty, mój Boże, jesteś moją nadzieją, *
Panie, Tobie ufam od młodości.
Ty byłeś moją podporą od dnia narodzin, *
od łona matki moim opiekunem.

Refren: Będę wysławiał pomoc Twoją, Panie.

Moje usta będą głosiły Twoją sprawiedliwość *
i przez cały dzień Twoją pomoc.
Boże, Ty mnie uczyłeś od mojej młodości *
i do tej chwili głoszę Twoje cuda.

Refren: Będę wysławiał pomoc Twoją, Panie.

DRUGIE CZYTANIE (1 Kor 12, 31 – 13, 13 – dłuższa)

Listy św. Pawła są adresowane do konkretnych wspólnot chrześcijańskich. Koryntianie mierzą się z takimi problemami jak: pycha, swoboda seksualna, nie wykorzystywanie darów, które otrzymują dla dobra wspólnoty, ale wyłącznie dla swoich korzyści czy docenianie w wierze tego, co bardziej spektakularne – w zasadzie nasza cywilizacja również boryka się z tymi problemami: seksualizacja, kult postępu i kariery, indywidualizm albo popadanie w skrajności.

Św. Paweł chce temu zaradzić, dlatego adresuje do nich list, w którym przypomina im kilka ważnych rzeczy. Wszelkie problemy gminy apostoł rozwiązuje w oparciu o Osobę Jezusa Chrystusa. Sporą część listu poświęca charyzmatom, przede wszystkim miłości.

Miłość opisana w hymnie z Listu do Koryntian to cecha charakteryzująca chrześcijan. Nie jest to uczucie czy popęd. To jest znacznie głębsza rzeczywistość. Przekazuje nam ją sam Jezus Chrystus. On pierwszy nas umiłował przez swoją śmierć i zmartwychwstanie.

Hymn jest podzielony na trzy części. Pierwsza wskazuje wyższość miłości nad pozostałymi charyzmatami (w. 1-3), druga ją opisuje (w. 4-7), a trzecia podkreśla jej odwieczność (w. 8-13).

Chrześcijanin, czyli miłujący, w tych wersetach ma wyłożoną jak na tacy instrukcję, jak kochać po Chrystusowemu. Wersety od 4 do 7 używają czasowników, które „uczłowieczają” miłość. Dzięki temu łatwiej nam ją chwycić. Gdy św. Paweł próbuje wyjaśniać gminie w Koryncie wszystko przez postać Jezusa, chce też pokazać Jego wpływ tutaj. To są cechy Zbawiciela, uosobienia miłości, która znajduje się w nas. Nie jest to rzeczywistość niedostępna. Jest trudna, nie do przyjęcia zmysłami, ale wiarą. Niedająca natychmiastowych rezultatów, wymagająca wysiłku.

Ale czy taka nie jest prawdziwa miłość?

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian

Bracia:
Starajcie się o większe dary, a ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą.
Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadł wszelką wiedzę, i wiarę miał tak wielką, iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał – byłbym niczym. I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic mi nie pomoże.
Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje, nie jest jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie. Po części bowiem tylko poznajemy i po części prorokujemy. Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe.
Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecinne.
Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś ujrzymy twarzą w twarz. Teraz poznaję po części, wtedy zaś będę poznawał tak, jak sam zostałem poznany.
Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy: największa z nich jednak jest miłość.

Oto słowo Boże.

Albo:

DRUGIE CZYTANIE (1 Kor 13, 4-13 – krótsza)

Hymn o miłości

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian

Bracia:
Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje, nie jest jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie. Po części bowiem tylko poznajemy i po części prorokujemy. Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe.
Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecinne.
Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś ujrzymy twarzą w twarz. Teraz poznaję po części, wtedy zaś będę poznawał tak, jak sam zostałem poznany.
Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy: największa z nich jednak jest miłość.

Oto słowo Boże.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Por. Łk 4, 18)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Pan posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę,
więźniom głosił wolność.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA (Łk 4, 21-30)

Pierwsze wystąpienie Jezusa w synagodze kończy się spięciem. Przychodzi człowiek, czyta proroctwo i twierdzi, że ono właśnie się spełniło. Ostatecznie mówi takie słowa, że cała synagoga wypędza Go za miasto i chce Go zabić. Nie jest to chyba najlepszy początek…

Kluczem do zrozumienia oburzenia wywołanego przez Jezusa jest słowo „dziś”. Tekst Księgi Proroka Izajasza (Łk 4, 18n), który przeczytał Chrystus, słuchacze w synagodze znali jako zapowiedź czasów mesjańskich. Przed nimi staje człowiek, który zapowiada im, że to właśnie On, w tym momencie, spełnia proroctwo. Gawiedź widzi syna Józefa, zwykłego cieśli a nie Mesjasza, który przyjdzie wybawić ich spod niewoli rzymskiej i wprowadzić stan dobrobytu.

Jakie ja mam oczekiwania wobec Jezusa? Jednym z niebezpieczeństw, w które możemy wpaść to „przerabianie” sobie Zbawiciela na takiego, który nam pasuje. Chcę, by wchodził w moje życie, lecz tylko do tych miejsc, które mu wskażę. Jak o coś Go poproszę, to tak ma być. Mam obraz Boga, który nie jest prawdziwy, a zderzenie z rzeczywistością może prowadzić do katastrofy. Tak, jak miało to miejsce w synagodze. Izraelici nie tak sobie wyobrażali Zapowiadanego przez proroków. Miało być inaczej, miało być „po mojemu”.

Oprócz wyobrażeń mesjanistycznych warte odnotowania jest również to, że cała dzisiejsza perykopa dzieje się w szabat. Zaskakujące jest to, że Żydzi chcą zamordować człowieka w ich święty dzień. Lud, który tak pilnie przestrzega swoich praw, jest gotowy poświęcić celebrowanie szabatu. Pokazuje to, jak wściekli musieli być słuchacze w synagodze. A Jezus wiedział, co mówił i jak mówił. Powrócił w mocy Ducha do Galilei (Łk 4, 14) – z tą samą mocą nauczał.

Jezus poruszył ludzi. Głosił Prawdę, która ich wyprowadziła z równowagi, spowodowała wstrząs. Prawda często kłuje nas, ponieważ oświetla miejsca, które chcemy ukryć przed innymi. Odpowiedzią na to jest albo wywleczenie poza mury miasta i ukamienowanie, albo przyjęcie tego z pokorą – ta ostatnia postawa rozpoczyna drogę uzdrowienia. Drogę, którą chciał pokazać dzisiaj Jezus.

 

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

Kiedy Jezus przyszedł do Nazaretu, przemówił do ludu w synagodze:
«Dziś spełniły się te słowa Pisma, które słyszeliście». A wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym łaski słowom, które płynęły z ust Jego. I mówili: «Czy nie jest to syn Józefa?»
Wtedy rzekł do nich: «Z pewnością powiecie Mi to przysłowie: Lekarzu, ulecz samego siebie; dokonajże i tu, w swojej ojczyźnie, tego, co wydarzyło się, jak słyszeliśmy, w Kafarnaum».
I dodał: «Zaprawdę, powiadam wam: Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie. Naprawdę, mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju; a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman».
Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwawszy się z miejsc, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na urwisko góry, na której zbudowane było ich miasto, aby Go strącić. On jednak, przeszedłszy pośród nich, oddalił się.

Oto słowo Pańskie.

Rozważanie:

Przypomniane dziś w Ewangelii dramatyczne wydarzenie związane z odrzuceniem Jezusa Chrystusa nawiedzającego synagogę w Nazarecie było jednym z wielu wydarzeń zapowiadających całkowite odrzucenie Jezusa i całej Jego misji. Oczekiwany Mesjasz został odrzucony, odepchnięty i skazany na najgorszą formę śmierci. Dlaczego tak się stało? Dlaczego nie rozpoznano w Jezusie Chrystusie prawdziwego Mesjasza Pańskiego?

Znając już całą historię naszego zbawienia wiemy, że ówcześni Żydzi mieli inne wyobrażenie Mesjasza. Myśleli, że przyjdzie Mesjasz, który dosłownie zrobi „porządek na ziemi”, że uwolni Palestynę z rąk Rzymian. Tymczasem przyszedł Mesjasz, król pokoju, miłości i pokory. Takiego Mesjasza to oni nie chcieli. A z drugiej strony ludzie niemal nie zauważyli Mesjasza. Żyli zajęci swoimi sprawami i byli dumni, że jako naród są narodem wybranym. Nie przekroczyli pewnej granicy swoich horyzontów myślowych i swojej mentalności. Uważali się za mądrych i wybranych, i to do tego stopnia, że nie potrzebowali innej mądrości. Jerozolima nie rozpoznała czasu swego nawiedzenia (por. Łk 19,41-44).

Czy ten dramat nie powtarza się dziś na nowo?

Czy jesteśmy zdolni do przekroczenia naszych ograniczeń?

Możemy i powinniśmy przekroczyć granice naszego ludzkiego spojrzenia i dostrzec nie tylko to, co nas otacza, rzeczy wymierne, ale przede wszystkim rzeczy niewymierne, a więc chodzi o przekroczenie owej współczesnej mentalności, aby dostrzec także, albo przede wszystkim świat wartości duchowych, miłosiernego i dobrego Boga – Miłość, która pragnie jedynie dobra i zbawienia człowieka. Chodzi o to, by nie dać się wciągnąć w świat świecidełek i zaprzedać jedynie stylowi życia, gdzie liczy się tylko wygoda, by nie poddać się współczesnej mentalności i błędnym ideologiom ponoszącym się na naszych oczach, które ostatecznie jakoś kaleczą człowieka. Nowoczesność i korzystanie ze współczesnych możliwości, technicznych, komunikacyjnych, wyjazdów, wakacji, i wielu innych, wcale nie musi się wiązać z rezygnacją z wiernego życia u boku Jezusa Chrystusa, z odrzuceniem niedzielnej Eucharystii, z lekceważeniem Bożej perspektywy życia i wartości moralnych. Nowoczesność i korzystanie ze współczesnych możliwości są przecież darem Bożym. Mogą być i dobrze, że są, ale coś musi być ważniejszego. Coś musi być pierwsze, pryncypialne, a potem wszystko inne. Musi być zachowany odpowiedni porządek rzeczy, bo inaczej znów aktualny będzie dramat zapisany w Prologu Janowym, że „świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli”, co zawsze obraca się ostatecznie przeciwko człowiekowi.

Dlatego trzeba nam, w wymiarach indywidualnych, w wymiarach naszych rodzin, tak jak potrafimy najlepiej wobec młodego pokolenia, szukać przede wszystkim Bożej mądrości życia – Ewangelii życia, nawet kiedy on jest wymagająca. A to znajdujemy i odkrywamy na nowo właśnie w tajemnicy Bożej Miłości.

Kiedy popatrzymy dokładnie wokół siebie to zauważmy, jak wielu ludzi traci dziś orientację w życiu i jak wielu w konsekwencji znalazło się w trudnych, niemal granicznych sytuacjach. Ktoś, kto ma pieniądze, to zastanawia się jak je wydać. Pytając tylko o cenę rzeczy, wielu nie pyta o cenę jaką płaci rodzina czy dzieci z powodu zarobkowego oddalenia. Ktoś komu brak pieniędzy, łatwo daje się skusić obietnicą szybkiego zarobku. Ludzie wchodzą w przeróżne niewole i nieraz przekraczają grancie moralne, których, jak im się wcześniej wydawało, nigdy nie przekroczą. Tylu ludzi czuje się niepewnie z powodu obecnej sytuacji społecznej, braku pracy, czy dosłownie wyzysku na słabych umowach. Tylu jest ludzi chorych, i to bardzo. Wielu jest przygnębionych i załamanych trwającą cały czas pandemią. Tyle jest różnego rodzaju cierpienia z powodu alkoholu, zniewolenia, wejścia w hazard czy wiele innych problemów.

Kiedy człowiek staje wobec tego, to widzi, że sami temu nie podołamy, że jesteśmy zbyt słabi. W tym momencie potrzebujemy Bożej pomocy, Bożego światła, aby dostrzec na nowo co jest ważne i jak żyć. Dlatego wracajmy przed oblicze naszego Miłosiernego Pana, jak do źródła, by prosić o Boże światło, abyśmy zobaczyli jak mamy żyć i czego tak naprawdę w życiu najbardziej potrzebujemy. Obyśmy nie byli podobni do mieszkańców Nazaretu, ale byli tymi, którzy szukają, wypatrują i pragną Jezusa Chrystusa, skały ocalenia (por. Ps 31,3c).

  • Czy dostrzegamy dramat współczesności polegający na odrzuceniu Jezusa?

  • Czy sami szukamy w życiu wartości wielkich i ponadczasowych?

  • W jaki sposób możemy uczyć się przekraczać współczesną mentalność?

  • Czy jest coś w naszym życiu, co nas zamyka na Jezusa Chrystusa i Jego Ewangelię?                                                                                                                                   


MÓDL SIĘ!

Uwielbiajmy Boga w Jego miłosierdziu wobec człowieka grzesznego.

Dziękujemy Jezusowi Chrystusowi za Jego obecność w naszym życiu i za jego światło życia.

Przepraszajmy Jezusa Chrystusa za hołdowanie współczesnej mentalności, często dalekiej od zamysłu Ewangelii.

Prośmy Jezusa Chrystusa aby Jego światło przenikało nasz umysł i serce, abyśmy mogli doświadczyć w naszym życiu „Żywego Światła”.

św. Hildegarda z Bingen

opr. ks. Andrzej Jakielski

Fot. flickr.com/nicdalic(CC BY-NC-ND 2.0)