LITURGIA SŁOWA

Kolekta: Boże, Ty zawarłeś wszystkie nakazy świętego Prawa w przykazaniu miłości Ciebie i bliźniego, spraw, abyśmy zachowując Twoje przykazania, zasłużyli na życie wieczne. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna,  który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków.

PIERWSZE CZYTANIE (Mdr 2, 12. 17-20)

Dobrze znana nam jest sentencja Plauta, spopularyzowana przez Hobbesa homo homini lupus est – człowiek człowiekowi wilkiem. Według Hobbesa, egoistyczne zapędy i skłonność do walki ze wszystkimi i przeciw wszystkim ludziom jest wpisana w naturę każdego z nas.

Współpracując z łaską Bożą, jesteśmy w stanie żyć inaczej. Możemy żyć według sprawiedliwości Bożej. Możemy przyjąć Bożą optykę patrzenia na świat i otaczających nas ludzi. Możemy kochać tak, jak kocha Bóg. Zapoznając się z historią zarówno Starego jak i Nowego Przymierza, odnajdziemy wiele przykładów ludzi sprawiedliwych sprawiedliwością Bożą: Abraham, Mojżesz, Eliasz, Jan Chrzciciel, Najświętsza Maryja Panna, św. Józef, św. Siostra Faustyna, bł. Karolina Kózkówna oraz wielu innych bezimiennych sprawiedliwych.

Żyjąc w przyjaźni z Bogiem i według Jego zasad, możemy stać się niewygodni dla świata. Tak jak bezbronne jagniątko wzbudzi wyjątkowe stada wilków, tak też człowiek Boży – sprawiedliwy będzie wystawiony na wrogie prześladowania ze strony „wilków tego świata”.

Bez względu na to jak zmyślne i dotkliwe mogą okazać się czyhające zasadzki, Pan Bóg zawsze będzie po stronie swoich wiernych. On poda im rękę w czasie złej przygody, sam otrze łzy smutku oraz uleczy rany i złamania poniesione w walce.

Czytanie z Księgi Mądrości

Bezbożni mówili:
«Zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego, bo nam niewygodny: sprzeciwia się naszemu działaniu, zarzuca nam przekraczanie Prawa, wypomina nam przekraczanie naszych zasad karności.
Zobaczmy, czy prawdziwe są jego słowa, wybadajmy, co będzie przy jego zgonie. Bo jeśli sprawiedliwy jest synem Bożym, Bóg ujmie się za nim i wyrwie go z rąk przeciwników.
Dotknijmy go obelgą i katuszą, by poznać jego łagodność i doświadczyć jego cierpliwości. Zasądźmy go na śmierć haniebną, bo – jak mówił – będzie ocalony».

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY (Ps 54 (53), 3-4. 5. 6 i 8)

Prawdopodobnie każdy z nas doświadczył sytuacji, w których czuliśmy, że życie „składa się jak domek z kart”. Towarzyszy temu cała gama uczuć: zniechęcenie, frustracja, wycofanie, zwątpienie itd. Stan ogólnego smutku trwa, a nawet pogłębia się do czasu, aż nie dostrzeżemy „pozytywnego promyka w ciemnym tunelu”. W takich chwilach czujemy się bardzo osamotnieni. Ktoś, kto nas wysłucha, podpowie, co robić, pomoże rozwiązać zaistniałe zawiłości, jest na wagę złota!

Nasz Bóg jest światłością, która rozświetla wszystkie ciemności. Jest przyjacielem, który w każdej chwili poda nam pomocną rękę. Pan Bóg jest najlepszym z obrońców, u których możemy szukać ratunku. On sam jest fundamentem i filarem twojego i mojego życia. To nasz umiłowany Ojciec, który nie pozostawia beztrosko nas – swoich dzieci.

Żaden prawnik nie przyjdzie nieproszony do osoby potrzebującej obrońcy w czasie trwania rozprawy sądowej. Pan Bóg również nie wejdzie do naszego życia nieproszony. On czeka, aż zwrócimy się z ufnością do Niego. Czeka, aż z miłością wtulimy się w Jego Ojcowskie ramiona. Tylko od nas zależy, czy zwrócimy się do Boga w chwili niedoli, czy pozwolimy, aby ogarnęły nas fale ciemności i smutku. Ofiarujmy już dziś Bogu swoje serca, a On sam będzie ich strzegł niczym drogocennych pereł.

 

Refren: Bóg podtrzymuje całe moje życie.

Wybaw mnie, Boże, w imię Twoje, *
mocą swoją broń mojej sprawy.
Boże, słuchaj mojej modlitwy, 
*
nakłoń ucha na słowo ust moich.

Refren: Bóg podtrzymuje całe moje życie.

Bo powstają przeciw mnie pyszni, *
gwałtownicy czyhają na moje życie.
Nie mają oni Boga 
*
przed swymi oczyma.

Refren: Bóg podtrzymuje całe moje życie.

Oto mi Bóg dopomaga, *
Pan podtrzymuje me życie.
Będę Ci chętnie składać ofiarę 
*
i sławić Twe imię, bo jest dobre.

Refren: Bóg podtrzymuje całe moje życie.

DRUGIE CZYTANIE (Jk 3, 16 – 4, 3)

Kiedy poobserwujemy uważnie bawiące się dzieci w przedszkolu, zauważymy pewną zależność. Najgłośniejszy krzyk, łzy, siniaki, fochy biorą się w myśl zasady „on ma, a ja chcę” – czyli z zazdrości. Od najmłodszych lat zazdrościmy sobie nawzajem, i bez względu na konsekwencje chcemy przywłaszczyć to, co należy do kolegi, sąsiada, a nawet brata lub siostry. Zazdrość jest bardzo złym doradcą. O ile jednak pokłócone dzieci w przedszkolu dość łatwo namówić do zgody, o tyle zwaśnione osoby dorosłe latami nie chcą wyciągnąć ręki do zgody. Na nic groźby i prośby, tak wielu z nas hołduje zasadzie „ja i moje górą…”.

Przez zazdrość i upór świat nękany jest wielkimi wojnami i regionalnymi konfliktami. Ludzie cierpią od ran zadawanych sobie nawzajem. Sceptycy w kwestii istnienia Boga zadają wtedy pytania: „gdzie był Bóg?”. Był tuż obok! W odpowiedni dla siebie sposób cicho i pokornie szeptał do ludzkich uszu: „stop”, „wybacz”, „porzuć zemstę”, „puść wolno”… Niestety krzyk zazdrości, zagłusza pokorny szept wybaczenia.

Pan Bóg jest w stanie uleczyć rozdarte zazdrością serca. Aby Niebieski Lekarz mógł działać, musimy otwarcie pokazać swoje chore od zazdrości serca. Stając przed Bogiem, modląc się, rozmawiając z Nim, nie udawajmy kogoś, kim nie jesteśmy. Starajmy się być autentyczni i prawdziwi. Pokora i szczerość są młodszymi siostrami miłości. Ta zaś jest królową wybaczenia i pokoju.



Czytanie z Listu Świętego Jakuba Apostoła

Najmilsi:
Gdzie zazdrość i żądza sporu, tam też bezład i wszelki występek. Mądrość zaś zstępująca z góry jest przede wszystkim czysta, dalej – skłonna do zgody, ustępliwa, posłuszna, pełna miłosierdzia i dobrych owoców, wolna od względów ludzkich i obłudy. Owoc zaś sprawiedliwości sieją w pokoju ci, którzy zaprowadzają pokój.
Skąd się biorą wojny i skąd kłótnie między wami? Nie skądinąd, tylko z waszych żądz, które walczą w członkach waszych. Pożądacie, a nie macie, żywicie morderczą zazdrość, a nie możecie osiągnąć. Prowadzicie walki i kłótnie, a nic nie posiadacie, gdyż się nie modlicie. Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz.

Oto słowo Boże.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Por. 2 Tes 2, 14)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Bóg wezwał nas przez Ewangelię,
abyśmy dostąpili chwały Pana naszego, Jezusa Chrystusa.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA (Mk 9, 30-37)

Nauka o cierpieniu, o krzyżu, o ofierze z życia nie należy do najłatwiejszych. Uczniowie żyjący z Jezusem, który na ich oczach dokonywał rzeczy wielkich, nie byli w stanie po ludzku ogarnąć kolejnego etapu misji ich Mistrza. Cuda dokonywane przez Jezusa miały skupić uwagę na Nim (cudotwórcy). Po zwróceniu uwagi możliwe było lepsze poznanie, po poznaniu konkretne opowiedzenie się za lub przeciw Jezusowi. Przecież byli tacy, którzy zgorszeni odeszli. Tacy, którzy nie byli zainteresowani krzyżem, a wyłącznie cudami…

Każdy z nas lubi doświadczać cudów codziennego życia: pełny brzuch, zabezpieczenie finansowe, wygodne mieszkanie, stabilna praca, tytuły, sukcesy, akceptacja towarzystwa itd. Nie możemy udawać, że w mniejszym lub większym stopniu będziemy zabiegali o takie cuda życia. Zróbmy jednak wszystko, aby na pierwszym miejscu naszego systemu wartości był cud pokory! To pokora Jezusa dała Mu siłę do wypełnienia woli Ojca – aż po krzyż. Nasza pokora ułatwi nam odnalezienie się w każdej sytuacji bez szwanku na duchu, dobrych obyczajach i bez utraty wzajemnej bratniej miłości.

Jeżeli nie rozumiesz lub boisz się logiki krzyża, nie pozostawaj z tym sam, nie izoluj się! Pytaj Boga, rozmawiaj z Nim. On z miłością poprowadzi Cię w nieznane. A ty z miłością przyjmuj tych ludzi, którzy przychodzą z niepewnością do Ciebie. Odpowiadaj na pytania, nawet te najdziwniejsze… Pamiętaj, że drobny gest – zwykłe Dzień Dobry skierowane do problematycznego sąsiada, proste przepuszczenie w drzwiach krzykliwej sąsiadki, wyraża naszą miłość i szacunek, a nas uczy pokornego patrzenia na rzeczywistość.

 

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Jezus i Jego uczniowie przemierzali Galileę, On jednak nie chciał, żeby ktoś o tym wiedział. Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił im: «Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity, po trzech dniach zmartwychwstanie». Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać.
Tak przyszli do Kafarnaum. Gdy był już w domu, zapytał ich: «O czym to rozprawialiście w drodze?» Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy.
On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: «Jeśli ktoś chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich». Potem wziął dziecko, postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich: «Kto jedno z tych dzieci przyjmuje w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał».

Oto słowo Pańskie.

Rozważanie:

Przed tygodniem czytaliśmy w Ewangelii o tym, że Jezus Chrystus otwarcie zapowiedział odrzucenie, a potem swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie. To wydawało się uczniom nierealne. Piotr stał się jakby pierwszym obrońcą owej niedorzeczności. A Jezus powiedział do niego: „Zejdź mi z oczu szatanie”. Dlaczego mu tak powiedział? Bo Piotr bardziej myślał o tym, co ludzkie, niż o tym, co Boże.

Przypomnijmy sobie jeszcze inne sceny z Ewangelii. Uświadommy sobie ile to razy Jezus musiał korygować sposób myślenia swoich uczniów. Jednak te wszystkie momenty korygowania ich myślenia nie przyniosły dobrego efektu. Dopiero musiały przyjść doświadczenia Misterium Paschalnego Jezusa. Najwięcej nauczyli się dopiero w obliczu paschalnych wydarzeń męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa.

My pragniemy wyciągnąć z ich nauki ważne wnioski, że to teraz jest czas korygowania sposobu naszego patrzenia, myślenia i działania.

Dzisiejsza Ewangelia uczy nas, że nasze podążanie za Jezusem musi być konsekwentne. Droga jest trudna. Jest to droga krzyża. Dlaczego taką drogę wybrał Jezus? Jaki jest tego sens? Dlaczego Jezus wymaga takiego radykalizmu i jednoznacznego świadectwa?

Bo nasze życie jest drogą, jest sprawdzianem z miłości, który ciągle zdajemy. Każdego dnia. I tym, co nas chroni przed połowicznością, przed takim częściowym tylko kroczeniem za Jezusem, tym jest właśnie radykalizm życia w Jezusie Chrystusie.

Jeśli wybraliśmy kiedyś Jezusa, jeśli kiedyś stał się nam Mistrzem, który nas najlepiej prowadzi przez życie, to czy teraz możemy się zatrzymać w połowie drogi? To byłaby największa przegrana naszego życia. Radykalizm broni przed połowicznością, przed pozornymi wyborami.

Trzeba pójść w całość. Właśnie, trzeba całym sercem przylgnąć do Jezusa, do Jego miłości, do Jego zamysłu, do Jego sposobu myślenia, które jest proste jak myślenie dziecka. Trzeba nauczyć się Jego sposobu patrzenia. Jemu trzeba zaufać i zawierzyć. Mówiąc prosto, moja droga ma być drogą Jego Ewangelii. W tym jest cel. Bo naszym celem nie jest tyle głoszenie Ewangelii, ale naszym celem jest dążenie, by moje życie kapłańskie czy twoje małżeńskie stało się głęboko ewangelicznym. Wtedy nasze życie będzie mówić niejako za nas. I to będzie naszą wielkością przed Bogiem.

W podążaniu drogą lectio divina niech nas prowadzą pytania:

1.Czy w mojej codzienności dopuszczam ewangeliczny sposób myślenia?

2.W jakich momentach czy sytuacjach bardziej myślę po ludzku, a w jakich po Bożemu?

3.Ile jest w moim myśleniu prostoty dziecka?

4.W czym ostatecznie upatruję swoją wielkość?

opr. ks. Andrzej Jakielski

Fot. flickr.com/Thomas Hawk(CC BY-NC 2.0)