Dziś kolejny odcinek z cyklu „On i Ona – Mąż i Żona”, autorstwa Beaty i Tomka Strużanowskich. Zapraszamy do lektury i podzielenia się tekstem z innymi!
„Trzeba wszystkiego spróbować”; „Chcę wiedzieć, jak to jest”; „Czekanie nie ma sensu” – mówią młodzi, usprawiedliwiając podejmowanie współżycia przed ślubem. Pewien bliski nam kapłan odpowiada tak: „No cóż… Oczywiście, że możecie spróbować, jak smakuje seks przedmałżeński. Ale pamiętajcie: już nigdy nie będziecie wiedzieć, jak smakuje zachowanie czystości dla tej jedynej osoby, każdemu z was przeznaczonej. W życiu nie da się mieć wszystkiego!”
***
Tak – trzeba wybierać. Między zaufaniem Bogu, który wzywa nas do czystości a wejściem w logikę tego świata kuszącego: „Używaj życia. Należy ci się. Nie daj się ograniczać przez bezduszne przykazania lub przez księży, którzy są jak pies ogrodnika: sami nie mogą, więc innym też nie pozwalają”. Taki sposób myślenia to wielkie zwycięstwo demona. Bóg stworzył nas jako istoty obdarzone seksualnością. Pociąg płciowy nie jest zagrożeniem, lecz przepięknym darem, do którego Stwórca dołączył instrukcję obsługi w postaci przykazania: „Nie cudzołóż”. A Jezus Chrystus sprecyzował tę instrukcję, podnosząc poprzeczkę jeszcze wyżej: Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa (Mt 5,27-28). Czy rozsądny człowiek będzie „dyskutował” z instrukcją obsługi pralki, zmywarki, ekspresu do kawy? Oczywiście, jeśli się uprze, może ją zignorować i obsługiwać te urządzenia „po swojemu”. Niech jednak potem nie narzeka, że zamiast służyć przez długie lata, po kilku miesiącach nadają się na szmelc.
***
Wyobraźmy sobie piękny sad, w nim jabłonie, a na nich zielone, kwaśne jabłka. Mądry poczeka, aż dojrzeją. Nieroztropny, niecierpliwy, nie wytrzyma, zerwie i zje. Jedno, drugie, piąte… Co będzie dalej, nietrudno przewidzieć…
Powiesz pewnie, że na szczęście w małżeństwie składa się znacznie więcej czynników, niż zachowanie czystości przedmałżeńskiej. Że „wpadka” przed ślubem niczego jeszcze nie przekreśla. Że o wiele ważniejsza jest wzajemna miłość, szacunek, gotowość do obustronnych ustępstw, poświęceń, przebaczenia, wspierania się w realizacji celów życiowych? Masz rację. Tyle tylko, że to wszystko nie przychodzi samo, lecz stanowi rezultat pracy nad sobą, stawiania sobie wymagań, budowania tamy nieuporządkowanym namiętnościom, wyzwalania się z egoizmu.
Nie umiesz poczekać ze współżyciem do ślubu? Skaczesz z kwiatka na kwiatek, zmieniając obiekty swych uczuć jak rękawiczki? To jak potem dochowasz wierności żonie/mężowi, jeśli z tych czy innych powodów (poród, choroba, rozłąka, stres, czy zwyczajny… brak chęci którejś ze stron) nie będziecie mogli ze sobą współżyć? A uwierz, takich chwil będzie niemało.
***
My poczekaliśmy na siebie. Warto było! Może kiedyś się spotkamy. Wtedy wy opowiecie o swoim szczęściu, a my o naszym…
W następnym odcinku: „Przebaczenie – małżeńskie być albo nie być”
Fot. Tomasz Strużanowski