Justynka i Krzyś Marcinkowscy para rejonowa z Rubinkowa podzieliła się cennymi refleksjami wynikającymi z ich obserwacji w kręgach. Przeczytajcie.
Z racji pełnionej posługi zdarza nam się brać udział w spotkaniach nie tylko naszego rodzimego kręgu, ale też odwiedzać kręgi w kilku sąsiednich parafiach i zauważyliśmy pojawiającą się od czasu do czasu wątpliwość co do pewnego aspektu jednego z naszych zobowiązań – dialogu małżeńskiego 🙂
Pojawiają się czasem niejasności, a nawet delikatne spory, odnośnie znaczenia świecy podczas dialogu. Bywa, że padają stwierdzenia w stylu „dialog mieliśmy i (nawet) była świeczka”, albo nieco kąśliwe „odbyliśmy dłuższą rozmowę, ale bez świeczki to pewnie dialog nieważny”, można sobie wyobrazić też odwrócenie tej sytuacji – „rozmowy nie dokończyliśmy, pokłóciliśmy się, ale świeczka była, więc chyba dialog ważny” 🙂
Rodzi się nam zatem pytanie – po co nam ta świeczka na dialogu i czy jest konieczna do realizacji tego
zobowiązania? Odpowiedź jest niezwykle prosta – świeczka sama w sobie nie jest nam potrzebna i w niczym nam podczas dialogu nie pomoże. Tylko, że nie o samą świeczkę tu chodzi…
Cofając się nieco w toku myślenia warto w tym momencie zastanowić się na innym bardzo ważnym i również czasem pojawiającym się pytaniem – czym dialog małżeński (jako zobowiązanie) różni się od zwykłej, codziennej rozmowy między żoną, a mężem? I znów luźno cytując pojawiają się głosy, że „skoro my i tak często i długo ze sobą rozmawiamy, to po co nam jeszcze dialog, chyba można uznać, że go odbyliśmy i to nawet kilka razy w miesiącu”. Dochodzimy tu do sedna sprawy – dialog małżeński ma być spotkaniem się jej i jego, ale nie samych, lecz w obecności Chrystusa. Co to oznacza? Konieczność zaproszenia naszego Mistrza i Nauczyciela do rozmowy, wyrażoną we wspólnej modlitwie przed dialogiem i na jego zakończenie (i nie chodzi tu o modlitwę przed i po posiłku ). Poza tym – czy jesteśmy w tym czasie całkowicie skupieni na sobie (na ile to możliwe np. przy niespokojnie śpiących za ścianą małych dzieciach) tzn. nie odbieramy telefonów, smsów, nie odpisujemy, nie sprawdzamy poczty elektronicznej w międzyczasie? Czy ta rozmowa trwa dłużej niż kilkanaście minut? Czy poruszamy i bez pośpiechu omawiamy najważniejsze, lub chwilowo (daj Boże) najtrudniejsze sprawy dotyczące naszego życia osobistego, małżeństwa, rodziny, wiary? Jeśli na wszystkie te pytania odpowiadamy „tak” to rzeczywiście przeprowadzamy dialog małżeński 🙂 Jeśli nie to aby odbyć dialog musimy się przygotować – zaplanować dzień, godzinę, miejsce, czas. Nierzadko też wcześniejszego przemyślenia wymaga to o czym i w jakiej kolejności chcemy porozmawiać (np. jeśli wiemy, że nasz czas będzie ograniczony, a są sprawy ważne i trudne, których w „zwykłych” rozmowach nie poruszamy). Słowem musimy w to włożyć pewien wysiłek, dać coś z siebie, żeby nie ulec pokusie wiecznego odkładania dialogu „na później”.
Wracając do świecy – kiedy uda nam się już dialog zaplanować i rozpocząć to zapalamy ją, aby symbolizowała obecność Chrystusa, abyśmy spoglądając na nią, pamiętali, że nie jesteśmy na tym spotkaniu sami, że to od Niego mamy czerpać siły, cierpliwość, mądrość i wszelkie inne potrzebne łaski do dobrej, spokojnej i owocnej rozmowy. Symbolem Pana Jezusa jest zapalona świeca, stąd nie może zastąpić jej płonący w kominku ogień, blask ogniska, czy piękna lampka nocna, bo nie o samo światło chodzi. Nie zapalamy świecy na dialogu małżeńskim po to żeby było nam jaśniej, cieplej, czy bardziej romantycznie, ani też po to tylko żeby wypełnić jakiś formalny wymóg. Odbywając dialog np. gdzieś na łonie natury, czy w ogóle poza domem, możemy zwyczajnie nie mieć możliwości lub warunków, żeby świecy użyć. Pamiętajmy, że to nie sama świeca jest ważna, tylko Ten kto się za nią kryje.
Podsumowując – warto świecę na czasu dialogu przygotować i zapalić, aby obecność zasiadającego z nami do rozmowy Zbawiciela była bardziej namacalna, jednak nie róbmy tego bezrefleksyjnie, nie odbywajmy dialogu ze świeczką, odbywajmy go z Chrystusem 🙂
Propozycje modlitwy przed dialogiem:
Jezu Chryste, nasz Panie i Zbawicielu!
W dzień przed męką modliłeś się za swoich uczniów: „spraw Ojcze, aby byli jedno”. To była modlitwa także i za nasze małżeństwo. Ty bowiem pragniesz naszej jedności i autentycznej miłości. Oto teraz zasiadamy do dialogu, aby wypełnić Twoje gorące pragnienie. Udziel nam, prosimy, światła i mądrości Twojego Ducha. Spraw, abyśmy umieli mówić o swoich uczuciach, bez oskarżania czy obwiniania drugiej strony. Pomóż nam, wzajemnie wysłuchać się i dobrze zrozumieć. Daj nam odwagę podjęcia postanowień, umacniających naszą miłość małżeńską i zbliżających nas do Ciebie, naszego Pana.
Amen
Panie Jezu, proszę Cię o dar dialogu dla naszego małżeństwa. Pomóż mi lepiej wysłuchać mojego Męża/Żonę, pomóż nam lepiej rozumieć siebie nawzajem, pomóż nam dzielić się sobą, a przede wszystkim wybaczać. Daj nam delikatność, łagodność w naszych rozmowach i spraw, by prowadziły do prawdziwego
spotkania ze sobą nawzajem i z Tobą. Pomóż nam coraz pełniej przyjmować i akceptować siebie nawzajem, tworzyć jedność, w której każde z nas pozostanie sobą. Proszę Cię o uzdrowienie wszystkich trudnych spraw, które nas dzielą, pozwól nam radować się naszym małżeństwem i pomóż nam zawsze trwać w Twojej miłości.
Amen
Justyna i Krzyś Marcinkowscy